Hej! Nadchodzi piękna wiosna, której od dawna nie mogłam się doczekać. W końcu mam jakąś energię do działania, niestety również całą masę obowiązków, które gromadziły się w zimie, kiedy nie miałam ochotę na nic. Dzisiaj pomyślałam, że napiszę wam trochę o balsamach do ciała! Sama kiedyś ich nie używałam w ogóle, kupowałam i stały na półkach. Od jakiegoś czasu balsamuję ciało regularnie i już nie wyobrażam sobie ich braku w pielęgnacji. Wybrałam dla was mały zestaw moich ulubieńców. :)
Palmer's coconut oil, body lotion - przecudowny balsam do ciała! Zacznę od tego, że najczęściej zapach kokosa w kosmetykach jest dla mnie nie do zniesienia. Nienawidzę okropnie słodkiego, chemicznego zapachu, który z kokosem moim zdaniem niewiele ma wspólnego. Dlatego właśnie tak długo zwlekałam z zakupem produktów palemer's. W końcu jednak i ja uległam, no i przepadłam. Pokochałam produkt od pierwszego użycia - naprawdę! Zacznę od buteleczki, która jest niesamowicie wygodna. Jest płaska, przez co zajmuje wszędzie mało miejsca. Do tego śmiało można postawić ją na zakrętce, przez co nawet gdy produkt się kończy, nie mamy problemu z jego wydobyciem. Zapach kosmetyku jest cudowny! Kokosowy - ale taki naturalny, słodki ale nie mdły, nieperfumowany. Ma w sobie trochę z ciasteczek! Balsam jest dość gęsty i na pierwszy rzut oka wcale nie wygląda na zbyt treściwy. Bardzo przyjemnie rozprowadza się go na ciele, nie pozostawia smug, nie jest zbyt tłusty. Wchłania się naprawdę ekspresowo i całkowicie, pozostawia skórę niesamowicie gładką i pachnącą. Jeżeli chodzi o nawilżenie, jestem pod wrażeniem! Ten produkt uratował mnie, kiedy moja skóra była w tragicznym stanie. Na pewno wrócę do tego kosmetyku, również wam polecam spróbować. :)
Yves rocher, owsiane mleczko do ciała - kolejny kosmetyk, który pokochałam, zeszłego lata używałam go namiętnie, a teraz znalazłam jeszcze jedną tubkę w zapasach. Kosmetyk zamknięty jest w wygodnej, ładnie prezentującej się tubce z której bez problemu wydobywa się produkt. Sam balsam jest w fajnej konsystencji, nie jest za gęsty, ani za rzadki. Świetnie rozprowadza się na ciele, nie spływa, nie pozostawia białych smug. Ma przepiękny, słodki, ale delikatny zapach. Zostaje on na ciele dość długo, ale nie jest na tyle intensywny, aby nam przeszkadzał. Mleczko wchłania się ekspresowo, fenomenalnie nawilża skórę, a nie tylko powleka je tłustą warstwą. Uwielbiam ten produkt i chętnie do niego wrócę.
Nacomi, mus do ciała - o tym produkcie pisałam już w poście o nacomi o tutaj. Jest to bardzo puszysty mus o przepięknym zapachu. Mus po zetknięciu ze skórą zamienia się w lekki olejek. Właściwie nie taki lekki, tylko tłuściutki i treściwy. Na pewno nie jest to kosmetyk na lato, natomiast w zimę u mnie sprawdzał się idealnie. Bardzo często używałam go również na dłonie. :) Myślę, że w sezonie zimowym do niego wrócę.
Lush, sleepy body lotion - perełka, której aż żal mi używać, bo jego cena nie zachęca do ponownych zakupów. Uwielbiam ten balsam przede wszystkim za przepiękny zapach, który działa cuda. Może uznacie, że to śmieszne, ale ten balsam świetnie pomaga przy problemach ze snem. Często smarowałam nim nadgarstki lub dekolt gdy nie mogłam spać i... to działa. Zapach jest przepięknie skonstruowany, lekko słodki i otulający, mocno uspokaja. Sam balsam ma uroczy różowy kolor i bardzo wygodną konsystencję. Średnio podoba mi się ta forma wydobywania ze słoiczka, ale wiadomo, że taka polityka firmy. Za to, że przyjmują pudełeczka dając za to maski do twarzy mają plusa. Balsam świetnie się rozprowadza i wchłania, nawilża też całkiem nieźle, ale to właśnie dzięki zapachowi znalazł się w tym zestawieniu.
To już tyle z moich ulubieńców, ale nie martwcie się... kolejne balsamy do testów nadchodzą, myślę, że znajdę kolejne perełki. A jak jest u was? Używacie balsamów do ciała regularnie? :)
Same perełki! Palmersa kocham, Lusha zazdroszczę:D
OdpowiedzUsuńPalmers!!!!!! Nigdy bym nie powiedziała, że pokocham kokosowy produkt :D
Usuńuwielbiam ten kokosowy balsam <3 a jeszcze bardziej jego zapach! :D
OdpowiedzUsuńJa też :o O dziwo!
UsuńTemat u mnie na czasie, bo akurat kończę mój balsam do ciała! c:
OdpowiedzUsuńblog
Koniecznie bierz któryś z polecanych :D
UsuńNie miałam ani jednego
OdpowiedzUsuńSpróbujesz? :)
UsuńNie znam tych które polecasz. Ja bardzo lubię masła the body shop albo tutti frutti :)
OdpowiedzUsuńMiałam masło z the body shop, na początku byłam zachwycona, ale okazało się, że w tej cenie mogę mieć kilka innych, równie dobrych kosmetyków. Nie wykluczam, że do nich wrócę, ale bez parcia :D.
UsuńŻadnego niestety nie znam, większość produktów od YR mnie uczula nad czym mocno ubolewam :<
OdpowiedzUsuńJa do YR podchodzę z mocną rezerwą, ich składy wcale nie są takie piękne jak obiecują.
UsuńNajbardziej kuszą mnie musy Nacomi :D
OdpowiedzUsuńSą super, ale myślę, że jednak bardzie na zimę. Sama sobie nie wyobrażam takiego tłustego mazidła latem :D.
UsuńKokosowy balsam Palmer's bardzo lubiłam, świetnie nawilżał a zapach działał dodatkowo na jego korzyść:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się! :)
Usuńkusi mnie ten z palmersa :D miałam już kilka kosmetyków od nich i zawsze byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa tak długo odkładałam jego zakup, głównie ze względu na ten kokosowy zapach, którego nie lubię no i jednak cenę. Nie należy do najtańszych, ale jak zwykle kupiłam na promce więc wewnętrzna cebulka zadowolona :D!
UsuńNie miałam tych balsamów.
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbowałaby ten mus do ciała
z Nacomi.
Piękne zdjęcia
Obserwuję!
Pozdrawiam :)
https://anastyle14.blogspot.com/
Ten kokosowy jest świetny. Kiedyś go używałam. :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Ja na pewno do niego wrócę! Zawsze warto mieć jednego pewniaka gdzieś na dnie szafki :)
UsuńNie miałam żadnego z nich jeszcze.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam, ale te kokosowe kosmetyki mnie taaaak kuszą! :D
OdpowiedzUsuńMiałam ten pierwszy i był świetny i muszę przyznać, że zapach miał bardzo ładny. Muszę do niego wrócić :) Obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńSame cudenka bo lubie i firme Nacomi i firme YR <3
OdpowiedzUsuńMam właśnie ten balsamik. Świetny
OdpowiedzUsuńfajny
OdpowiedzUsuńMiałam ten balsam z Yves Rocher i byłam z niego zadowolona, musy z Nacomi też są świetne, choć przez tłustą warstwę, jaką po sobie pozostawiają, są zdecydowanie produktami bardziej zimowymi :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubiłam ten balsam z Palmers chociaż wg mnie jeszcze lepszy jest z masłem shea (Raw Shea)
OdpowiedzUsuńowsiane mleczko z Yves Rocher kiedyś miałam ale zapach nie do końca mi pasował
OdpowiedzUsuńJa miałam świetny balsam z Palmers dla mam i bardzo polecam 😉 działa cuda
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciężko mi się zmusić do balsamowania :D
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się to owsiane mleczko do ciała :)
OdpowiedzUsuń