Ostatnio poszczęściło mi się jeżeli chodzi o testowanie, więc będzie dużo nowości na blogu! Pierwszą rzeczą, którą wypróbowałam jest maseczka l'oreal czysta glinka, wersja niebieska przeciw niedoskonałościom. Chyba jak większość z nas, miałam okazje testować wersję czarną i zieloną z próbek, które rozsyłali. Wersja zielona totalnie mnie rozczarowała, z czarną było już lepiej. Od tamtej pory marzyła mi się czerwona, a chwilę później na rynkach zagranicznych zobaczyłam dwie nowe wersje - niebieską i żółtą! Jak tylko zobaczyłam na wizażu testowanie zestawu l'oreal to od razu się zgłosiłam i udało się! Do testu dostałam tą maseczkę + zestaw trzech żeli, ale o nich mowa będzie następnym razem. Maska jest oczywiście z serii czysta glinka loreal, akurat ta niebieska to trzy glinki + algi morskie.
Zacznę od obietnic producenta:
- redukuje zaskórniki, zwęża pory
- zawiera 3 glinki + ekstrakt z alg morskich
- starcza na 10 aplikacji
- nie wysusza skóry
- zapewnia oczyszczoną i matową skórę
Maseczka zawiera trzy glinki + algi morskie:
- kaolin - absorbuje zanieczyszczenia i nadmiar sebum
- montmorylonit - redukuje niedoskonałości
- ghassoul - rozjaśnia skórę
- algi morskie - redukują zaskórniki
Po zmyciu buzia jest gładziutka.. wszystkie zaczerwienia się ładnie rozjaśniły, pory faktycznie były widocznie oczyszczone i zwężone. Skóra była matowa, ale nie ściągnięta i nie przesuszona. Obserwowałam moją buzię i nie powstały żadne nowe krostki, a wszystkie wcześniejsze zdecydowanie szybciej znikały. Ogólnie jestem w szoku, jak pozytywnie sprawdziła się u mnie ta maseczka, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Muszę powiedzieć, że tym razem producent z tymi obietnicami nie przesadził! Przy regularnym stosowaniu naprawdę widać poprawę cery, nie jest to efekt jednorazowy. Oprócz tego ten słoiczek spokojnie starcza na więcej niż 10 aplikacji. Mam nadzieję, że wersja żółta też niedługo wejdzie na nasz rynek i równie fajnie mi się sprawdzi! :)
Stosowałyście? A może polujecie na nią? :)
Ale super, że się sprawdziła! Dla mnie czarna była super, po Twojej recenzji bardzo chcę przetestować niebieską wersję! <3
OdpowiedzUsuńu mnie na pierwszym miejscu są zapasy, ale będę się rozglądać i kupię czerwoną albo poczekam aż wyjdzie żółta :)
UsuńLubie maseczki w słoikach.nie wysychaja i sa zdecydowanie przyjemniejsze w użyciu
OdpowiedzUsuńa ja nie lubię, zdecydowanie wolę tubki :)
UsuńMam czerwoną i uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńczerwonej nie miałam okazji, ale chyba się na nią skuszę :)
UsuńBardzo chętnie wypróbuje tą maseczkę :)
OdpowiedzUsuńjest już dostępna, widziałam ją w rossmannie :)
UsuńMożna w tym przypadku powiedzieć do trzech razy sztuka. Fajnie że się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, coś w tym jest :)
UsuńJa mam ją, ale tak średnio mi chyba pasuje :)
OdpowiedzUsuńmój blog, mavselina
a czemu? U mnie działa cuda, aż sama jestem zaskoczona, po niewypale z czarną i zieloną.
UsuńPrzeciw niedoskonałościom to dla mojej siostry.
OdpowiedzUsuńpolecam serdecznie :)
UsuńMiałam tę czarną/szarą (próbkę) i niestety bardzo mocno piekła mnie w twarz. Chętnie chciałabym przetestować tę ze względu na działanie, ale obawiam się, że byłoby podobnie, więc raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńU mnie za to zielona piekła okropnie, za to przy tej nic takiego nie miało miejsca. :)
UsuńNie słyszałam o niej, ale jednak jestem zwolenniczką maseczek w mniejszych opakowaniach, a już na pewno nie w słoiczku :/
OdpowiedzUsuńteż wolę te w mniejszych, a najbardziej to w płachcie :P
UsuńW płachcie też są fajne, w szczególności te z nadrukowanymi zwierzątkami... Mam jeszcze pieska i małpkę do wykorzystania, dzięki za przypomnienie!
UsuńMam rozświetlającą i jestem z niej mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
UsuńMialam czarna i bardzo mi pasowala, chetnie siegne i po inne
OdpowiedzUsuńu mnie akurat czarna i zielona się nie spisały, ale ta wypadła super :)
UsuńWiele dobrego słyszałam o tej masce, ale nie miałam okazji jej jeszcze wypróbować. Może wpiszę ją do swojej świątecznej wishlisty :)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńNie mam szczęścia do wizażu nie mogę nic damy wygrać 😕
OdpowiedzUsuńja nigdy nie miałam, a teraz dostałam się już do dwóch testowań :D
UsuńSłyszałam i wypróbowałabym gdyby moje zapasy były trochę mniejsze ;)
OdpowiedzUsuńna szczęście dostałam ją do testów, więc nie mam wyrzutów sumienia :P
UsuńCzasami tak właśnie jest, że jak się nie nastawiamy, że coś się sprawdzi i będzie super, to ostatecznie takie właśnie jest. Fajnie, że się sprawdziła :) Ja jeszcze nie miałam okazji jej testować, ale może kiedyś się skuszę, jak już (albo o ile) wyjdę z moich zapasów. :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie coś w tym jest :)
UsuńMuszę ja wypróbować!:)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w linki w nowym poście bede wdzięczna:)
:)
UsuńBardzo lubię te maseczki z Loreal
OdpowiedzUsuńu mnie to dopiero pierwsza wersja, która się sprawdziła :P
Usuńniebieska maseczka??jestem na tak :) tym bardziej że nie ma uczucia ściągnięcia czego nieznoszę!!;)
OdpowiedzUsuńteż nie lubię :(
UsuńMyślę, że ta maska sprawdziłaby się u mnie jedynie na nos i jego okolice.
OdpowiedzUsuńu mnie najlepiej zadziała na czole, bo tam pojawił się ostatnio problem :(
UsuńNie lubię tego typu zmywalnych maseczek, jednak skoro mówisz, ze przychodzi to z łatwością to nie przeszkadza mi to zupełnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sara's City
też się przyzwyczaiłam do tych w płachcie, ale kremowe też lubię :)
UsuńMiałam próbkę zielonej i byłam mega zadowolona;)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią obserwuję i zapraszam do siebie :
https://kobiecomania.blogspot.com/
ja zieloną najgorzej wspominam :(
UsuńUwielbiam zieloną wersję <3 teraz używam czerwonej i jestem średnio zadowolona.
OdpowiedzUsuń