wtorek, października 31, 2017

Tony Moly I'm Real, Pomegranate Mask Sheet


     Jak widać, najsprawniej idzie mi zużywanie maseczek tony moly z serii i'm real. Tym razem padło na wersję pomegrante - elesticity, czyli maseczkę z ekstraktem z granatu, która ma zapewnić elastyczność i jędrność naszej skórze. Ogólnie na temat tych maseczek mam bardzo mieszane uczucia, jedne sprawdzają mi się super, innej mniej. Jak już kiedyś pisałam, u nas te maski są niestety dość drogie, można je znaleźć w przedziale cenowym 9-20zł, ja kupiłam cały zestaw na ebayu, więc nie przepłaciłam.



          Z tej maseczki jestem zadowolona, ale nie przyniosła aż tak fajnego efektu jak wersja ryżowa o której przeczytacie >tutaj<. O opakowaniu nie będę się kolejny raz rozpisywać, jest wygodne, łatwe do otwarcia nawet bez nożyczek. Oprócz tego jest też ogromne i cały zestaw niestety zajmuje sporo miejsca w zapasach :P. Płachta jest dobrze przycięta, nie spływa z buzi, jest bardzo dobrze nasączona, a resztą esencji możemy potraktować ciało. Nie jest na tyle delikatna, że musimy uważać, żeby jej nie rozerwać. Ogólnie nie mam jej nic do zarzucenia, jest po prostu porządna. Zapach esencja ma przyjemny, ale nijak ma się do granatu.

      Maskę jak zwykle trzymałam dłużej niż zaleca producent, przytrzymałam ją prawie do wyschnięcia, a efekty były.. zadowalające. Buzia była nawilżona, odświeżona, faktycznie trochę ujędrniona, ale wiadomo, że przy maseczce jest to efekt raczej jednorazowy. Po jednej masce skóra diametralnie się nie zmieni, więc należy je stosować regularnie. Na jakieś zaczerwienienia nie zadziała praktycznie wcale, ani nie polepszyła, ani nie pogorszyła ich stanu. Maseczki z tej serii zostawiają na buzi lepką warstwę, ale mi to nie przeszkadza, bo maseczek nie robię przed wyjściem. :) Na jakiś czas zostawiam to na buzi, co wydaje mi się, że jeszcze przedłuża działanie kosmetyku, a potem zmywam. Jestem z niej zadowolona, bo zapłaciłam za nią grosze! Ogromnym plusem jest to, że wygodnie się ją nosi, nic nie brudzi, nie spływa, a do tego ładnie odżywia buzię. :) 

46 komentarzy:

  1. Musze w końcu wziąć się za testowanie masek z tej serii :) Znowu mi o tym przypominasz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama zdecydowanie bardziej wolę tradycyjne maski od tych w płachcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez wolę klasyczne. Te w płachcie są drogie a dają średni efekt ☺

      Usuń
    2. A ja zdecydowanie wolę te w płachcie! :) Są dla mnie wygodniejsze, nie muszę się mazać, nic mi się nie sypie z buzi. Do tego nie męczę się ze zmywaniem, tylko po chwili ściągam i gotowe. Zamawiałam je na ebayu i jedna wyszła mnie +/- 4zł, więc to chyba nie jest drogo. :)

      Usuń
    3. Też należę do grona osób lubiących tradycyjne maseczki.

      Usuń
    4. Ja zdecydowanie wolę w płachcie. Fakt są drogie ale u mnie efekt dłużej się trzymał.

      Usuń
  3. Chcę wypróbować kiedyś tę serię, jestem ciekawa jak się u mnie sprawdzi. A substancja z maski się nie wchłania? Ja zawsze po zdjęciu płachty po prostu resztę wklepuję w skórę i nic nie zmywam, żeby "nie marnować" tych składników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie niestety się nie wchłania, wszystkie maski z tej serii, które przetestowałam zostawiają taką lepką warstwę. Ja to zawsze zostawiam na buzi jak długo się da, nie przeszkadza mi to, ale myślę, że podkład na tym by się nie utrzymał. Może u Ciebie będzie inaczej, bo moja buzia ogólnie słabo wchłania wszystkie serum, esencje itd. :) Koniecznie daj znać! :)

      Usuń
    2. Aha, może te maski po prostu tak mają :)

      Usuń
  4. Maski w płachcie to u mnie wieczorna rutyna :) Najbardziej lubię te ze śluzem ślimaka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już sobie też wyrobiłam rutynę, a tu złapała mnie choroba i strasznie zaniedbałam pielęgnację :(

      Usuń
  5. uuuu uwielbiam granat wiec chętnie bym się na nią skusiła ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ostatnio pokochałam maski peel off i właśnie te w płachcie tej jeszcze nie miałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też pokochałam maski z płachcie, peel off tak średnio lubię, bo nie często udaje mi się je ściągnąć w jednym kawałku :(

      Usuń
  7. Pomidorowej ani cytrynowej jeszcze nie testowałam, ale z tych które miałam do tej pory polecam ryżową. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie mam w planach wziąć się za testowanie tej serii, zobaczymy jak mi to pójdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak na razie ryżowa hit, brokuł bubel :D czekam na Twoją relację :)

      Usuń
  9. Jeszcze nie miałam masek z tej serii, koniecznie muszę spróbować :) Obserwuje!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam kupić na ebayu są dużo dużo tańsze :)

      Usuń
  10. Tak dużo testuję ostatnio masek w płacie,ale tej jeszcze nie miałam :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię maseczki, ale raczej oczyszczające

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie sprawdź ryżową z tej serii, u mnie spisała się świetnie :)

      Usuń
  12. Bardzo lubię tego typu maseczki :).
    Napisałaś natomiast, że zostawiłaś ją prawie do wyschnięcia, a to nie dobrze, bo tego typu maseczki mają to do siebie, że kiedy są mokre - oddają to co najlepsze. A kiedy same zaczynają wysychać, to zaczynają powoli wyciągać z naszej skóry to, co jej oddały. To takie trochę marnotrawienie esencji, która jest w masce :D
    Lepiej potrzymać krócej i zdjąć, kiedy tylko się zauważy, że zaczyna wysychać. Można też kupić taką specjalną silikonową maskę, którą się nakłada na maski w płachcie po to właśnie, aby wolniej wysychały :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy bym o tym nie pomyślała w taki sposób! dzięki, na pewno zwrócę na to uwagę :)

      Usuń
  13. Nie lubi,ę takich masek, wolę robione przeze mnie. :-D Obserwuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nigdy nie miałam żadnej maseczki Tony Moly. Muszę to nadrobić ;)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam zamawiać na ebayu, bo dużo taniej :)

      Usuń
  15. Nie używałam maseczek tej firmy, ale opakowanie mi się spodobało. :D Super, że faktycznie się sprawdza. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam maseczki, przynajmniej dwa razy w tygodniu nakładam. Tej twojej jeszcze nie miałam ale na pewno wyprobuje:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też staram się minimum dwa razy w tygodniu, ale ostatnio byłam chora i mocno zaniedbałam :(

      Usuń
  17. Ostatnio bardzo się polubiłam z maseczkami, oczywiście te w płachcie sa dużo poręczniejsze, ale te zwykłe też lubię.
    Obserwuję i zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja muszę trochę wrócić do tych kremowych bo mam jeszcze pare w zapasie :)

      Usuń
  18. Mi również lepka warstwa nie przeszkadza, bo po pierwsze mam suchą skórę, a po drugie, maseczki robię przed snem :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Lubię maski TM :) działają:)!

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie lubie masek ale przyznam ze te mnie kusza

    OdpowiedzUsuń
  21. Może i ja kupię zestaw maseczek na eBayu ? Muszę o tym pomyśleć na poważnie ;>

    roksanary.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 małe życie , Blogger